Niebywałe przyjęcie zgotowali nam nasi indyjscy przyjaciele w Dźamnagarze, mieście gdzie 75 lat temu znalazło schronienie ponad tysiąc polskich dzieci, które w 1942 roku opuściły sowieckie łagry i mimo niechęci Churchila zostały przyjęte przez maharadżę Nawanagaru, a później także przez innych władców indyjskich i tutaj znalazły bezpieczne schronienie, swój nowy dom, szkołę. Przez dwa dni pokazywano nam miejsca, o których (o zgrozo) w naszym kraju się nie pamięta, a przecież Indie udzieliły schronienia 37 tysiącom polskich uchodźców. Tu o pomocy potrzebującym opowiada się z uśmiechem i traktuje się ją jako normalną rzecz. Dziś mogliśmy jako Polacy, podziękować za serce jakim nas tu obdarzono, a córce Dobrego Maharadży osobiście oddać hołd za uratowanie przez jej ojca setek polskich istnień. Z tego co wiemy, nie uczynił tego do tej pory osobiście żaden polski prezydent ani premier. Trudno o komentarz. Wypada jedynie z tego miejsca wskazać kilku europejskim społeczeństwom, na czym polega człowieczeństwo. Pozdrawiamy, jak napisano na pamiątkowej tablicy w Balachandi, z Ludzkiej Ziemi.
P.S. W szkole wojskowej na terenie dawnego polskiego kampusu w Balachandi, na tablicach z najbardziej znanymi postaciami z historii i współczesności z dumą znaleźliśmy dwie postaci z Polski – Marię Skłodowską-Curie i Donalda Tuska.